Hej!
Dzisiaj pierwszy post w nowym roku 2016 (wiem, strasznie
późno, ale złośliwość rzeczy martwych nie zna granic) i postanowiłam, że będzie
on nie o książce lecz o filmie. A właściwie trzech, czyli trylogii filmowej
Petera Jacksona na podstawie książki JRR Tolkiena pt. "Hobbit, czyli tam i z powrotem".
Seria dzieli się na filmy: „Hobbit.
Niezwykła podróż”, „Hobbit. Pustkowie Smauga” i „Hobbit. Bitwa Pięciu
Armii”.
Saga opowiada historię hobbita Bilba Bagginsa (Martin
Freeman). Spotyka on wędrownego czarodzieja Gandalfa (Ian McKellen), który
wplątuje go w przygodę życia. Pewnego ranka pan Baggins wyrusza w drogę z
krasnoludem Thorinem II Dębową Tarczą (Richard Armitage) i jego kompanią: Balinem, Dwalinem,
Kilim, Filim, Oinem, Gloinem, Dorim, Norim, Orim, Bifurem, Bofurem i Bomburem
oraz Gandalfem. Celem ich podróży jest Samotna Góra i Erebor – utracone królestwo
krasnoludów zajęte przez smoka Smauga. Podczas swojej wędrówki spotykają wiele
istot, które nie zawsze są im przyjazne. Zagłady całej kompanii pragnie Azog
Plugawy, który wraz ze swoimi podwładnymi poluje na Thorina. To właśnie przez
niego wędrowcy trafiają do podziemnego królestwa goblinów, gdzie Bilbo znajduje
Pierścień, który niejednokrotnie pozwala Hobbitowi ocalić przyjaciół.
Lecz Azog Plugawy nie działa tylko z własnej woli. W grę
wchodzi znacznie potężniejsza moc. Kie
dy niczego nieświadoma kompania odpoczywa
w Rivendell – siedzibie elfów, Gandalf i inni najpotężniejsi magowie Śródziemia
radzą nad tym, jak zapobiec groźbie, która zawisłą nad światem. Jak zakończy
się ta historia? Czy zło zawładnie światem? Przekonajcie się sami!
Jednak porównując film do książki, film wypada słabiej. Ci,
którzy czytali powieść, na pewno zarzucą filmowi dodanie zbyt wielu wątków
niewystępujących w książce. Biorąc za pierwowzór dzieło JRR Tolkiena, można też
dostrzec, że produkcja Petera Jacksona jest utrzymana w zdecydowanie
mroczniejszym klimacie niż powieść, która przecież jest adresowana także do
młodszych czytelników. Wiele osób wytknie filmowi również wyolbrzymienie wątku
z Pierścieniem, który w książce jest po prostu pierścieniem pozwalającym
znikać.
Podsumowując – uważam, że ta trylogia filmowa, jako odrębna
i niezależna od książki, jest bardzo dobra i warta obejrzenia. Fani prozy JRR
Tolkiena mogą być troszkę rozczarowani i zawiedzeni tym, jak bardzo film
odbiega od książki, ale ja polecam oglądać film bez porównywania go z książką –
jest wtedy zdecydowanie lepszy.
To chyba najdłuższa dotychczasowa recenzja ;). Jak wam się
podoba? A co wy powiedzie o filmie?
Sofia
Bom dia, acontece comigo, normalmente depois de ler o livro e depois assistir ao filme, este acaba sempre por desiludir um pouco, excelente partilha a levar em consideração.
OdpowiedzUsuńPascoa feliz,
AG
Ja nie oglądałam całej trylogii. Byłam w kinie tylko na jednej części.
OdpowiedzUsuń